16 lipca 2016

Mały haul + buble jakich mało

Witajcie! To chyba pierwszy raz, kiedy robię taki mały zakupowy post. Uwielbiam kosmetyczny shopping, nie umiem przejść obojętnie obok nich. Przeważnie wchodzę do drogerii z konkretną myślą co muszę kupić. Ale i w takich zakupach miewam spontaniczne zachcianki, my kobiety tak mamy. Nie trzeba tego rozumieć, wystarczy tolerować. :)
Dodatkowo pod koniec postu chcę pokazać Wam buble, których znienawidziłam całkowicie. Dawałam im szansę, ale wszystko kończyło się tak samo!

Ale już bez zbędnego przedłużania, zapraszam do czytania!



Komfort i higiena przede wszystkim. Miałam lekkie opory do pokazania tej części zakupów. Jednak są to zakupy jak każde inne, czego się tu wstydzić? Wkładki Discreet moim zdaniem biją nad głowę nad innymi wkładkami. Są super cienkie, dobrze przylegają do bielizny i nie rolują się jak to mają niektóre wkładki. W dodatku niezależnie jaką nosisz bieliznę, to i tak będą dobre, wystarczy że zwiniesz boczki.
Tampony O.B. I tu niewiele mam do powiedzenia. Dyskretne, dobrze chłonne i niezawodne.


Po stosowaniu pewnego szamponu moje włosy są w stanie krytycznym. Przesuszone na całej długości i spowodował łupież. Tak więc postawiłam na skuteczny Head&Shoulders. Mam wersję 2w1 i zapach jabłuszka. Nie miałam jeszcze tej wersji zapachowej, ale już pokochałam od pierwszego umycia.



Miałam już pomarańczową wersję tego antyperspirantu. Bardzo odpowiada mi dozownik, lepiej rozprowadza mgiełkę. Nie barwi ubrań, przyjemnie pachnie no i chroni. Nie jest to rewelacyjna ochrona, ale na co dzień wystarczająca. No i można używać po goleniu, ideał.

Bardzo słabo się opalam, a jak już to na raka i później "blada" opalenizna. Mam nadzieję na apetyczny brąz w te wakacje, tak więc jak zobaczyłam ten spray z Ziaji za dyszkę, to nie mogłam nie wziąć. Oby się sprawdził!




 Wyżej wspominałam o szamponie, który pogorszył stan moich włosów i wywołał łupież. Oto i on, czysta nienawiść. Z całego serca nie polecam i odradzam. On nie myje włosów, on je wysusza aż włos "piszczy". Plącze strasznie, po wysuszeniu jedno wielkie siano. Nawet stosując mocno nawilżające maski i odżywki nic się nie zmieniło. Nie wiem czy oddać komuś, czy lepiej wyrzucić.


Tutaj kolejne dno. Z początku nie miałam do niego większych obiekcji. Miał myć i tyle. Zapach sztuczny i chemiczny, ale nie utrzymuje się długo na skórze - do jakiejś godziny znika. Ale żel strasznie, ale to naprawdę strasznie wysusza skórę. Po paru użyciach łuszczyła się i odczuwało się dyskomfort. O tyle dobrze, że słabo wydajny. Zużyje tak szybko, jak się da i wyrzucę do kosza jak zawodowy koszykarz.



To na tyle moi drodzy. Mam nadzieję, że się spodobał wpis. Może ktoś już miał któryś z powyższych produktów i chciałby się wypowiedzieć, to gorąco zapraszam w komentarzach! I do następnego! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz