30 października 2015

Pielęgnacja mojego dziecka

Marka BAMBINO jest znana przez wszystkich i istnieje na rynku od ładnych paru lat. Ma swoich zwolenników i przeciwników. Moja mama używała tych kosmetyków na mnie, jak i ja teraz stosuje je na moim dziecku. To chyba nasza taka mała tradycja. Więc nic dziwnego, że mam zaufanie do tej marki. Co sprawdziło się na mnie,  tak samo sprawdza się na mojej córce. Ani nie uczula, czy też nie podrażnia. Pielegnuje i przepięknie pachnie, tak niemowlęco. :) Rzecz jasna sprawdzam inne marki, ale ta będzie stałym bywalcem w moim domu.
Niestety zdjęcia mydła nie mam. Ze względów estetycznych zrezygnowałam (widok zużytego mydełka nie wygląda kusząco). Mydełko kosztuje około 2 złotych i jest bardzo wydajne.




Oliwke pokazywałam już wcześniej. Jest obecnie na wykończeniu, chociaż to "wykończenie" potrwa zapewne jakieś 2 tygodnie. :) Koszt takiej oliwki to coś w granicach 10 złotych.
Krem pielegnacyjny z pantenolem to niedawny zakup. Stosuje ją od kilku dni i jestem urzeczona zapachem! Szybko się wchłania i pięknie nawilża. Mam nadzieję, że sprawdzi się dobrze przy obecnej pogodzie. Cena to 8-9 złotych.


Kiedy Amelia podrośnie dokupie jeszcze szampon i płyn do kąpieli. Ale na tą chwilę powyższy zestaw sprawdza się idealnie.

27 października 2015

Love, oh love

Czym byłoby życie bez miłości? Tak naprawdę niczym. Dzięki niej potrafimy odczuwać radość, spełnienie, euforię. Pozwala czuć się swobodnie, a przede wszystkim być sobą przy tej drugiej osobie. W miłości szczęście i potrzeby tej drugiej są ponad nasze i to jest piekne. Troszczymy się o siebie, rozumiemy się bez słów. Znamy się jak łyse konie i wygłupiamy się jak małe dzieci. Dla swojej drugiej połówki chcemy stawać się lepsi. Motywuje nas byśmy nie stali w miejscu lecz dzielnie szli na przód z podniesioną głową. Miłość pozwala pokonać kompleksy, przeciwności losu. Dzięki właśnie temu uczuciu pobieramy się, tworzymy rodzinę i się razem starzejemy. Dla miłości istniejemy.

Mateusz ♥ 

Ten post jest z myślą o moim meżczyźnie, bez którego nie zaszłabym do miejsca, w którym jestem. Tylko on wspiera mnie we wszystkim co robię nawet wtedy, kiedy uważa coś za głupotę. Po prostu kocham Go, kocham bezgranicznie.

Beiersdorf, Bambino, Oliwka z NNKT (witaminą F)

Oliwka Bambino z NNKT ( witamina F) ma za zadanie nawilżać, natłuszczać i pielęgnować. I chyba nie ma takiej osoby, która by jej nie znała. Jest ponadczasowa i niezawodna (czyżby?). Oliwki Bambino używam od narodzin Amelii. Stosuje ją codziennie po kąpieli, rzecz jasna. Zdarzyło się, że ze względu na bardziej łuszczącą się skórę mojego dziecka w pierwszych tygodniach życia musiałam częściej ją natłuszczać. Minęły już 4 miesiące codziennego stosowania i postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią.



Cena: Ok. 10 zł (taniej dla posiadaczek karty Rossnę)

Wyglad: Plastikowa buteleczka z różową otwieraną zakrętka i etykietami.

Konsystencja: Tłusta, trochę tępo się rozprowadza.

Kolor: Żółty.

Wydajność: Dobra/Bardzo dobra.

Zapach: Przyjemny, delikatny.

Opinia: Na początku oliwka sprawowała się dobrze. Moim zdaniem trochę tępo się rozprowadza, ale się przyzwyczaiłam. Jedna butelka starcza mi na jakieś 2 miesiące codziennego stosowania więc jest wydajna (a używałam jej jednorazowo dosyć sporo). Z czasem jednak zauważyłam, że skóra pomimo regularnego stosowania zaczęła się przesuszać na łokciach i kolanach. Częstsze oliwkowanie tych miejsc nic nie zmieniło. Nie podrażniła ani nie uczuliła. Jak dla mnie jest to bardzo dobry produkt. Stosowałabym nadal, ale ze względu na te przesuszenia będę musiała znaleźć inny kosmetyk dla dziecka... Myślę, że do tej oliwki powrócę ponownie, ale jak nadejdą znowu cieplejsze dni (może na wiosnę?)


Mam nadzieję, że wpis przypadł Wam do gustu. A może i Wy macie jakieś sprawdzone oliwki dla swojego malucha? Wpiszcie w komentarzach! ♥

22 października 2015

Don't cry my baby. Czyli aplikacja, która ułatwiła mi życie

Mamy XXI wiek. W dzisiejszych czasach mamy naprawdę szeroki wybór produktów sprzyjających rozwój intelektualny i fizyczny dziecka. Kolorowe zabawki o wszelakich kształtach, pacyfki i karuzele czy też chodziki i bujaki. Wraz z biegiem czasu powstały również aplikacje na telefon, które także mają bawić i uczyć maluszka. Tak wiem, znajdą się przeciwnicy jak i zwolennicy takowych aplikacji. Rozumiem to doskonale. Ale ja należę do tych drugich.
Kiedyś przeglądając aplikacje na Sklep Play natknęłam sie na Don't cry my baby. Kierując się dobrą oceną postanowiłam ją ściągnąć. Od tamtego czasu życie stało się o wiele prostsze!
Kiedy nic nie pomaga na płacz i marudzenie mojego dziecka, to zawsze korzystam z tej apki. Don't cry my baby nie tylko bawi, ale też uczy. Tak, uczy!

Aplikacja posiada galerię dźwięków z życia codziennego, m.in. suszarki, wody kapiącej z kranu lub deszczu.


Posiada również różne piosenki, melodyjki. (ta pierwsza to ulubiona mojej córki, idealna jako usypiacz w wózku ;)


Znajdziemy również imitacje zwierząt, pojazdów czy też niektórych instrumentów.


Posiada też funkcje grzechotki, kaczuszki i piszczącego misia.



Jak sami widzicie, aż takiej tragedii nie ma. Ale za to potrafi ułatwić życie.

14 października 2015

Two Years Together

Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą. Faktycznie coś w tym jest. Pamiętam, jakby to było wczoraj, kiedy Go poznałam. Przypadkowe spotkanie, rozmowy na czacie. "To będzie mój przyszły mąż!" - żartowałam mówiąc to mamie. Nawet nie sądziłam, że żart przemieni się w prawdę. I tak się zaczęło. Czas mijał, najpierw pół roku, następnie pierwsza rocznica. Nie spodziewałam się wtedy, że kilka dni później usłyszę te wymarzone trzy słowa i przyjmę pierścionek. Myślałam wtedy, że nie mogę być już bardziej szczęśliwa. I znowu się myliłam! Niedługo po tym dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Jeden miesiąc, tyle emocji.


Wczoraj minął nam kolejny rok. Dzisiaj tworzymy naszą małą rodzine. Teraz szczęście ma już imię - Amelia. 



12 października 2015

Wieje złem

Jesień coraz bardziej daje się we znaki. Zazwyczaj o tej porze wystarczał mi tylko jakiś lekki sweterek, a tu takie zimno, że musiałam już teraz wyciągnąć z szafy kurtkę zimową. Niby październik, a już do niektórych rejonów Polski zawitał nawet śnieg! Pruszy teraz, a zapewne jak zawsze na święta nie będzie mu się już chciało. Ale do tego czasu jeszcze daleko, także nigdy nic nie wiadomo.
Jak wcześniej wspominiałam - uwielbiam jesień, to prawda. Ale bez przesady ;)

1 października 2015

Hard Days

Od kilku dni działam jak robot, automat. Czuję, że łapie mnie przeziębienie.. W dodatku od jakiegoś czasu malutką męczą kolki i swędzą dziąsła. Ciągle wkłada sobie rączki lub zabawki do buzi. No ale cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo i różowo. W poszukiwaniu porad łapie się niektórych aplikacji na telefon lub w internecie. Pociesza mnie myśl, że nie tylko ja tak mam.

Tymczasem uciekam! Amelia postanowiła, że 10 minut drzemki to dla niej za dużo :)

mój reniferek ♥