10 listopada 2016

Płyn micelarny Hydrain3, czyli coś czego nie zrozumiem


Używałam, używam i będę używać różnych produktów do demakijażu w poszukiwaniu ulubieńców. Wiadomo nie zawsze trafią się nam kosmetyczne perełki. Jednak są takie produkty, których nie sposób... zrozumieć. Mówi się, że kobieta zmienną jest i to mogę powiedzieć o dzisiejszym gościu tego posta. Próbuje się z nim "porozumieć" już chyba od 3 miesięcy, a relacje z nim omówie Wam w dalszej części. Zapraszam!




Płyn dostałam w bodajże czerwcowym (urodzinowym?) pudełku Shinyboxa. Były małe problemy z nim, ale po sprostowaniu sprawy znalazł się u mnie. Ale to już swoją drogą. Jest to spora butla, bo 400 ml. Z wydajnością też dobrze wychodzi. Zapachem mi przymina to mleczko do demakijażu z Ziaji z serii ogórkowej, przyjemny jak dla mnie. Początkowo używałam płynu po oczyszczeniu buzi rano jako forma tonizacji. I tu wyszedł dobrze.


Jednakże... w demakijażu jest ciężko, bardzo ciężko. Ten kosmetyk rządzi sie swoimi prawami, dosłownie. Z podkładem da sobie radę bez kłótni, jednak do oczu go nie użyje. Dlaczego?


Może się wydawać dziwne, ale moim zdaniem względem oczu jest zmienny jak pogoda. Raz zmyje nim oczy, kolejnym zrobię efekt pandy. Sprawdzałam go przy lekkim makijażu, tj. maskara jak i przy tym mocniejszym. Moje zdziwienie było ogromne, jak ten drugi zmył szybko i łatwo, a przy samej maskarze "widziwiał". Inaczej tego nie ujmę.


Tak więc postoi w mojej łazience jako "tonik", niż jego główna funkcja. Zawiodłam się nie powiem, tym bardziej że czytałam o nim dużo dobrego. O tyle dobrze, że dostałam go w formie dodatku niż miałabym za niego zapłacić. 

A jak u Was się on sprawdził? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz